Poprawiam swój warsztat w kręceniu młynkiem.
Tym razem jestem bardziej zadowolona zarówno z czasu pracy, jak i z uzyskanego efektu. Wprawa robi swoje.
Oszacowałam liczbę oczek, podzieliłam ją przez czas i wyszła mi prędkość dziergania.
Do obliczeń wzięłam "czas brutto" - wliczając do niego czas odkręcania sznurka, rozplątywania włóczki gdy była taka potrzeba, poprawiania pozycji ciężarka itp. itd.
Wyliczona w ten sposób "prędkość netto" pewnie oscylowałby wokół 8-10 oczek na sekundę :)
Tym razem kolory przejawiają tęsknotę za wiosną, więc została wybrana ozdoba motylkowa.
ładne i czas na ocieplenie szyi, chyba będę musiała wreszcie użyć mojego, bo leży bezużyteczny.
OdpowiedzUsuńJak ktoś mnie pyta co to jest, to mówię, że naszyjniko-szaliko-koralo-szyjogrzej ;)
UsuńJeśli masz takowy młynek, to szybko możesz ukręcić ozdoby grzejące dla całej rodziny i przyjaciół :)
No dobra, to ile czasu kręcisz całość :-) Bo ja jakoś nie liczyłam.
OdpowiedzUsuńA ten Twój szyjogrzej bardzo mi przypadł do gustu :-)
Bywasz na spotkaniach robótkowych on-line na FB?
UsuńTo tam zaczęła się dyskusja o tym, jak szybko robi się takie sznurki ręcznie, a jak szybko młynkiem.
W sumie samo przekręcenie całego motka mikrofibrowego Alize zajęło mi niewiele ponad 2h. Do tego jeszcze dochodzi wklejenie końcówek itp., ale to robiłam "w międzyczasie" i tego nie wliczałam.
Naprawdę 2h? To chyba z wiertarką przy młynku siedzisz :D U mnie to tak szybko nie idzie, szczególnie przy mikrofibrze.
UsuńJakieś 15 minut dłużej niż 2h.
UsuńWszystko dzięki "usprawnieniu warsztatu".
Wychodzący sznurek zwijam na kłębek i blokuję szpilką, więc w trakcie kręcenia młynkiem wychodzący, dyndający sznurek z kłębkiem sam się rozkręca.
A jak ten kłębek zaczyna już trochę ważyć, to nie ma potrzeby doczepiać już ciężarka, więc czas dodatkowy, to tylko nawijanie odcinków uplecionego sznurka na kłębek. Kręcenie młynkiem idzie już wtedy piorunem ;)
Ha, ha, ha robię dokładnie tak samo :D Tylko zamiast w kłębek zawijam na kawałek tekturki i blokuje gumką :D Mimo to, u mnie czas jest trochę dłuższy :P
UsuńHmmm... Właśnie mi uświadomiłaś, że do środka takiej tekturki można dopiąć jakiś obciążnik, dzięki czemu już od samego początku można uniknąć konieczności bawienia się z ciężarkiem :D Dzięki!
UsuńOrin, tak sobie pomyślałam, że tempo mojego robienia może wynikać z tego, że nie rozkochałam się w wyplataniu tych sznurków. Może więc podświadomie kręcę jak szalona, żeby jak najwcześniej skończyć i chwycić za czółenka ;)
Ha ha ha :D Może... Albo ja podświadomie boję się zepsuć to maleństwo :D
Usuń2h!!! A ja moją ręczną laleczką dziewiarską robiłam taki przez całą zimę (co prawda tylko podczas nudnych wykładów na uczelni, ale zawsze). Zazdroszczę młynka!
UsuńJakie wyliczenia :P
OdpowiedzUsuńŚliczny wiosenny naszyjniczek!
OdpowiedzUsuńO matko! cały motek w 2 godz...? a ja na drutkach kiedyś zapierniczałam z tymi makaronami ;-) i ze dwa metry cała dumna udziergałam. A marzy mi się taki na bogato...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i podziwiam raz jeszcze
Jak ręcznie robione 2 metry, to słusznie byłaś dumna.
UsuńDla mnie to większy powód do dumy, niż 20 metrów tego mojego...
Śliczny szyjogrzej - piękne z pożytecznym? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Śliczny, taki kolorowy :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny,taki radosny ten zamotek:))
OdpowiedzUsuńLubię pracę z młynkiem :) Ale najgorsze dla mnie to to skręcanie się wychodzącego sznurka :/
OdpowiedzUsuńDla mnie tez to rozkręcanie było masakryczne i przez nie pracy z młynkiem nie lubiłam.
UsuńWięc teraz już nie rozkręcam ;)
Przed chwilą odpisałam w odpowiedzi na komentarz Orin jak tego unikam.
Uchomisiu, zerknij i spróbuj - zapewne pokochasz młynek jeszcze bardziej :)
Dzięks :D Muszę wypróbować tę metodę :D
UsuńKompletnie nie mam pojęcia o pracy z takim młynkiem, ale szaliczki bardzo mi się podobają!
OdpowiedzUsuńpiękny i taki wiosenny:) coraz bardziej mi się podobają te szaliki:)
OdpowiedzUsuńBarwny i radosny ten Twój naszyniko-szyjkogrzejek :-)
OdpowiedzUsuńA wrzucisz też jakąś fotkę z ww. na odpowiedniej szyjce??
Zobaczymy, czy nowa właścicielka zechce się takim widokiem podzielić...
UsuńPoproszę ją :)
bossski :-) super kolorki. I te statystyki!!! Zamiłowanie do matematyki pozostało :-)
OdpowiedzUsuńAaaaa - dzieciaczki już nie kręcą???
Pozdrowionka dla Was :-)
No cóż, profesor Mielnik miał na mnie przeogromny wpływ :D
UsuńDzieciaczki kręciłyby z największą radością i na wyścigi, tylko wyjęłam młynek dopiero, gdy zasnęli. Przy ich udziale statystyki wyglądałyby zupełnie inaczej ;)
Dziękujemy i odwzajemniamy serdeczności!
Witam Ala :-)
OdpowiedzUsuńMam do Ciebie ogromna prośbę - szukałam na maranciakach na Twoim profilu schematu ozdoby na świecę do komunii ale nie wiem czy już jej tam nie mam czy źle szukam :-(
Już zaczęłam powoli robić wianek mam 9 kwiatków (w/g Twojego schematu)ale chciałabym także zrobić ozdobę. Musze się śpieszyć póki jeszcze jestem na chodzie (30tydz :-))
a chciałabym aby moja chrześnica miała coś orginalnego w tym dniu :-)
Jeśli trzeba zapłacić za schemat proszę o informację na adres: izajalocha@interia.pl
Pozdrawiam
Ten wzorek na forum Maranty nadal "wisi":
Usuńhttp://maranciaki.pl/forum/viewtopic.php?t=6061&highlight=os%B3onka++%B6wiec%EA
Oczywiście nic nie kosztuje, a jeżeli go wykorzystasz Ty, albo ktokolwiek inny, to dodatkowo sprawicie mi radość i przyjemność :D
Nie wiem, czy kiedykolwiek dojrzeję do brania pieniędzy za wzory.
Nigdy nie mów: "nigdy", ale...
Dzielenie się nimi sprawia mi taką frajdę, że raczej mam wrażenie, że to ja powinnam za tę frajdę dopłacać ;)
Aluś nie wiem czy bardziej podoba mi się dzieło czy jego nazwa "naszyjniko-szaliko-koralo-szyjogrzej" ;-) Wiosennie zrobiło się na Twoim blogu ;-)
OdpowiedzUsuńO tak wiosennie. Piękności tu takie że można tylko zazdrościć. Zapraszam po wyróżnienie http://maxii-aga.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNiezmiennie wprawiasz mnie w zakłopotanie. Robisz tak cudne rzeczy, że nawet nie wiem czym mogłabym się odwdzięczyć, coś czuję, że będziemy się musiały umówić w Solcu i za kolczyki odwdzięczę się oprowadzaniem hihi, bo w rękodziele to Ci nie dorównam.
OdpowiedzUsuńCzy na młynku można wplatać koraliki?
no no..chyba zacznę się rozglądać za młynkiem:-)))
OdpowiedzUsuńHe he ;) zabawne z tą sekundą brutto ;) Ja na razie robię swój pierwszy zamotek - już drugi dzień.... poprawiam, pruję, mówię bleee i zaczynam jeszcze raz! W końcu się uda.
OdpowiedzUsuń