Powiem nieskromnie - z tych kolczyków jestem zadowolona bardziej, niż z czegokolwiek frywolitkowego do tej pory. Może nie są jeszcze dopracowane na 100%, ale i tak podobają mi się niesamowicie.
Inspiracją była przypadkiem znaleziona w necie fotka perełek oplecionych frywolitką. Odkąd je zobaczyłam cały czas kombinowałam gdzieś z tyłu głowy jak coś takiego wypleść. Metalizowane nitki miałam, tylko co z tą perłą? Niczego takiego nie znalazłam. Korale przeróżne albo za ciężkie widziałam, albo te dziurki zbyt duże i szpetne były... Aż kiedyś w papierniczym zauważyłam szklane kuleczki bez dziurek, ze zwykłego, lekko zielonego szkła, takiego pewnie jak słoiki do ogórków ;) Średnica tych kuleczek, to ok. 15mm. To w sam raz - kuleczka była zgrabna i nie za ciężka, żeby ucho się od niej nie urwało ;)
Z drugiej strony - to wyzwanie robić coś tak maleńkiego. Może początkująca we frywolitkach nie jestem, ale mocno zaawansowana też nie... Ostatnio na swoim blogu o robótce z metalizowanych nici pisała Karmelek. Choć mam już trochę doświadczeń w pracy z takimi nićmi, to jednak tym razem miałam wrażenie, że moje palce są wielkie jak u słonicy. Zaciąganie kółeczek z 8 słupków tej cienkiej nici było dla mnie dużym wyzwaniem.
Ale co tam - postanowiłam, że spróbuję, to spróbuję. Majątku nie straciłam, bo jedna kuleczka 10 groszy kosztowała. Więcej czasu i nici straciłam, bo zanim dobrałam właściwą liczbę oczek we wzorku, to prób musiałam podjąć wiele. Ale było warto!
Problem w tym, że nie jestem w stanie Wam tego udowodnić, ponieważ nie potrafię zrobić dość dobrych zdjęć. Zrobiłam ich kilkadziesiąt i tylko te na ciemnym tle jako-tako nadają się do pokazania.
Trudno, co mam, to pokazuję. A najważniejsze, że podobają się solenizantce, która jeszcze takie "gorące", ledwie z warsztatu zdjęte, dostała dziś w prezencie imieninowym.
Naprawdę jestem z nich dumna i blada, a zachwyt obdarowanej utwierdził mnie w tym uczuciu. Jestem teraz taka szczęśliwa, że chyba nie będę mogła zasnąć planując kolejne sztuki kulkowej biżuterii frywolitkowej. Czy Wy też tak macie?
CUDO, CUDO I JESZCZE RAZ CUDO.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne kolczyki. Ślicznie to wygląda w uchu.
OdpowiedzUsuńEwik, mam plan: będę Cię bombardować coraz to nowymi wyrobami, aż w końcu się ugniesz i weźmiesz do ręki czółenko ;)
OdpowiedzUsuńnami, dziękuję! Komplement od Ciebie ma szczególny wymiar - w kwestii frywolitkowej biżuterii jesteś niedoścignionym wzorem i inspiracją.
Masz powody do radości i dumy :) kolczyki są CUDNE!!!!
OdpowiedzUsuńps. dziekuje za komentarz :) i nie dziękuję - tak, żeby nie zapeszyć :)
A ten pewien ANONIMOWY czytelnik - bardzo mocno mnie dopinguje :)
Woalko, wznosisz się już na niedościgłe wyżyny.
OdpowiedzUsuńMasz prawo być dumna te kolczyki to cacuszko.
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie Ci wyszły! Co do samych kulek to widziałam kiedyś takie duże kule ceramiczne w środku puste. Pierwsza myśl to było - też sobie takie zrobię i oplotę frywolitką. Ale jakoś do dzisiaj nie wykonałam planu. A srebrną nitkę z czasem opanujesz. Mi się trochę inaczej ręce układają, jak nią pracuję. No i wolniej trzeba robić, niestety.
OdpowiedzUsuńPrzez te pochlebstwa zamiast ostygnąć z emocji nadal jestem podekscytowana. Czas wreszcie ochłonąć i zabrać się za coś nowego! ;)))
OdpowiedzUsuńA tak serio - dziękuję. Wasze komentarze są dla mnie bardzo ważne.
Aniu, bo ćwiczę i rzadziej zdradzam czółenko z drutami :)
Koroneczko, a te puste ceramiczne kule, to nie za kruche by były na kolczyki? Natomiast co do układania rąk, to bardzo żałuję, że nie mogę tego zobaczyć live. Co by nie mówić, to nauka przez internet ma sporo minusów...
no, no, no - bardzo ładne :-) jak mi wyślesz takie, to postaram się zrobić jakieś ładne zdjęcie, hehe!
OdpowiedzUsuńKolejne śliczności wyszły spod Twoich palców!
OdpowiedzUsuńP I Ę K N E!!!
Przepiękne kolczyki ,jesteś bardzo zdolna i pomysłowa -gratuluję!
OdpowiedzUsuńWoalko, kuleczki wyglądają rewelacyjnie!!!
OdpowiedzUsuńSoniu, kto wie...? W marcu są niezłe ku temu okazje :)
OdpowiedzUsuńSquirrel, cieszę się, że Ci się podoba - tak krzyknęłaś, że aż w Gdańsku było słychać :)
Elżusia, bean - pomysł zaczerpnięty, tylko przećwiczyłam z innymi materiałami i własnym wzorkiem. Liczę na to, że skoroWam się podoba, to i dla Was będzie on inspiracją :)
Your earrings are beautiful! You have good reason to be proud of them. I wish I could wear earrings, but my ears swell up within 20 minutes, so instead I wear necklaces and rings!
OdpowiedzUsuńPrześliczne kuleczki, cudowne!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zdecydowałaś się na prowadzenie bloga :)
Super jest ten twoj blog,juz od dluzszego czasu Cie sledze,ja tez niedawno zaczelam blogowanie,
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
www.jewellerybijou.com
Są piękne!
OdpowiedzUsuńJuż ostygłam z emocji po tych kolczykach, a tu ciągle tyle miłych słów przybywa - dziękuję Wam raz jeszcze!
OdpowiedzUsuńO matko, dlaczego ja taka spóźniona jestem??? :(
OdpowiedzUsuńAlicja, Twoje kolczyki są cudowne, przepiękne!!! Chylę czoła!!!
Może plastikowe kule byłby lżejsze? http://www.swiatkoralikow2.pl/index.php?cPath=34_318_319_325
Od kiedy noszę frywolitkowe kolczyki mam małego bzika: wszystkie inne wydają mi się za ciężkie! ;o)
uściski
Ania
Bardzo mi się podobają te kuleczki, rewelacja
OdpowiedzUsuńJeszcze ja dopiszę kilka słów zachwytu - śliczne!! Musisz więcej wyprodukować :)
OdpowiedzUsuńWow... Gębucha mi się otworzyła na ich widok... :D Cudne są... Mam nadzieję, że nie będziesz zła jeśli teraz ja zacznę polowanie na kuleczki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ciebie serdecznie... I Dziękuję za miłe słowa odnośnie mojej konkursowej pracy :*
Te kolczyki są przepiękne!!!
OdpowiedzUsuńChyba sama spróbuję zrobić coś podobnego...ale ich wielkość, a raczej jej brak mnie przeraża ;)
Pozdrawiam
wspaniałe! Gratuluję, naprawdę to powód do dumy.
OdpowiedzUsuńNie są za ciężkie? To chyba najcieńsza nic i najcieńsza igła... Podziwiam i pozdrawiam
43 years old Geologist II Nathanial Rand, hailing from Manitou enjoys watching movies like "Low Down Dirty Shame, A" and Kabaddi. Took a trip to Boyana Church and drives a Safari. zobacz co znalazlem
OdpowiedzUsuń