poniedziałek, 23 stycznia 2012

Coś w rozmiarze XL

To coś, co dzisiaj pokażę, powstało już prawie 2 lata temu.
Historia tego czegoś jest banalna, ale długa.

Był rok 2008.
Zakochana we frywolitkach bez pamięci, znając już kółeczko i łuczek, dojrzałam do tego, że tylko praktyka czyni mistrza ;)
Postanowiłam więc trenować.
A że wolę duże formy, to postanowiłam robić coś, co pozwoli mi ćwiczyć bez znudzenia wielokrotnie ten sam wzór i w efekcie powstanie coś, co dostarczy mi satysfakcji.
Przy pomocy cudownej kobiety, mojej wirtualnej nauczycielki Krzysi wybrałam w jednym z numerów "Moich Robótek" wzór na serwetę projektu Jana Stawasza. Niestety jako początkująca nie do końca zrozumiałam się ze schematem, ale nie chcę teraz wnikać w szczegóły. Mam tę wadę, że czytam tylko pismo obrazkowe, a z opisem prozą wcale się nie rozumiem. W każdym razie bez sensu skomplikowałam sobie pracę powtarzając ten błąd kilkadziesiąt razy i uzyskując inny, w sumie gorszy efekt, niż proponował twórca wzoru. Cóż, człowiek najlepiej uczy się na własnych błędach ;)

Z pracą nad serwetą wystartowałam z początkiem 2009 roku. Skończyłam ją w kwietniu 2010. Ledwie zdążyłam przed narodzinami córeczki :) Z dużą górą rok nie robótkowałam prawie nic innego, jak tylko tę serwetę. Praktycznie w każdej wolnej chwili. Początkowo szło mi to bardzo wolno, ale z czasem byłam coraz szybsza. Na szczęście siła zaciągania kółeczek i łuczków wraz z wprawą specjalnie mi się nie zmieniła, bo mogłoby to mieć katastrofalne skutki dla wyniku pracy.

W sumie serweta ma wymiary 78 cm długości i 52 cm szerokości. Wyplotłam ją z Aidy nr 10 w kolorze ecru.

Tak więc serweta powstała, a ja pękając z dumy pokazywałam ją każdemu, kto tylko chciał na nią spojrzeć. Pierwsza duma i emocje minęły, a serweta wylądowała zwinięta i zapakowana w tubę w garderobie. Nijak nie pasuje mi do wnętrza, ale jak tu się z czymś takim rozstać? Znacie to uczucie? ;)

Ale nastał jednak dzień rozstania. Serwetę podarowałam w ubiegłym tygodniu na imieniny mojej Babci Antosi.
A przed rozstaniem pstryknęłam kilka fotek, wspierając się którymi piszę teraz tego nostalgicznego posta... :)

48 komentarzy:

  1. O kuuuuurcze! Jakie cacko! Normalnie zazdroszczę Twojej Babci! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czarujesz swoimi frywolitkami!Przyznam że jeszcze tak wielkiej frywolitki nie widziałam....aż dech zapiera!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudeńko, poprostu cudeńko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie cudo.. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Obłędy ogrom pracy:)
    Podziwiam Lacrima

    OdpowiedzUsuń
  6. O MAMO!!!!!!! Kolejna co na złość robi tym co nie potrafią!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie na złość!
      Co najwyżej kuszę... ;)

      Usuń
  7. podziwiam i przepraszam za brak kontaktu w prawie spotkania, odcięło mnie od świata dokumentnie przez weekend i nie miałam jak się dopytać o szczegóły :( może następną razą :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma problemu, choć mogłaś mieć wczoraj przeze mnie czkawkę, bo myślałam o Tobie :)
      Następne spotkanie planowane jest na 12 lutego. Mnie akurat wtedy nie pasuje, ale dziewczyny będą na pewno przed Walentynkami w licznym gronie.
      Szczegóły na bieżąco można znaleźć na forum Maranty.

      Usuń
  8. o wow!!! aleś się nafrywoliciła, podziwiam z całego serca! misterna robota!

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj!!!frywolitki to magiczne zjawisko!!!piękne!pozdrawiam serdecznie!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Boska! MEGA MEGA szacun :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Dla takiego prezentu mogłabym i Babcią zostać ;-)A dla Teściowej Twojej Córci może też się coś kiedyś znajdzie, jakby Ci do wnętrza nie pasowało ;-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwka, znalazłoby się nawet wtedy, gdyby mi pasowało :)))

      Usuń
    2. Jakby co, to w kwietniu jestem w Trójmieście ;-)

      Usuń
    3. Sylwka, już piszę do Ciebie maila :)

      Usuń
  12. Powaliłaś mnie na kolana, chylę czoła bijąc głową o parkiet:)jest niesamowita, niesamowita..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga, szkoda czoła!
      Mówiłam, że to serweta, na której frywolenia praktycznie się uczyłam, więc jest tam wiele elementów, które należałoby zrobić inaczej, lepiej...
      Ale co tam, nie będę się sama podkładać ;)
      W każdym razie szkoda czoła :)

      Usuń
  13. Oczekuję z niecierpliwością :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ala zakochałam się w Twojej serwecie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewuś, nic, tylko zrobić urlop od rodziny, przyjechać do mnie na weekend i aktywować swoje zakupione kiedyś czółenka :)

      Usuń
    2. Ala uważaj bo jeszcze się skusze ;-)))

      Usuń
    3. Nie wiem dlaczego raz loguje mnie jako ewik a innym razem jako Ewa...

      Usuń
    4. Nieważne.
      Ewuś, i tak zawsze Cię rozpoznam :)

      Usuń
  15. Dzieło sztuki! Ja bym nie miała aż tyle cierpliwości...;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. To faktycznie dzielo sztuki!!! J bym napewno robila przez kilka dni i odrzucila w kat na nastepny miesiac, potem znowu kilka dni pracy i znowu gdzies gleboko do szafy bym schowala... i tak by to trwalo przez 5 lat... bardzo piekne wykonanie!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okazuje się, że uparciuch ze mnie okrutny ;)))

      Cieszę się, że widać w tej serwetce ogrom pracy, bo co do dzieła sztuki i jakości wykonania, to już można mieć niemałe zastrzeżenia. Bądź co bądź na niej się uczyłam frywolitki, nabierałam wprawy, a to na pewno wychodziło w jakości :)

      Tym niemniej serdecznie dziękuję za wszystkie miłe słowa.
      Nawet mając świadomość wszystkich niedociągnięć w tej serwecie i tak dostarczyła mi wiele powodów do satysfakcji :)

      Usuń
  17. Faktycznie ogrom pracy, podziwiam i gratuluje wytrwalosci!
    Piękna!

    OdpowiedzUsuń
  18. o rany, nigdy nie oddałabym takiego pięknego kolosa! no, chyba, że mojej ukochanej babci Neli .... ;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dokładnie tak to działa :)
      No chyba, że ukochanej Babci :)))

      Usuń
  19. Podziwiam szczerze. Ja nie mam aż tyle samozaparcia... nie wytrzymałabym roku bez innych robótek ;)
    Serweta jest przepiękna!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bean, to była pierwsza fala zachwytu frywolitkami.
      Teraz też już potrzebuję przerywników i odmiany.
      I bywając na Waszych blogach co chwilę zachwyca mnie i pociąga coś nowego... :)

      Usuń
  20. Serwetę zrobiłaś piękną.
    To był maraton frywolitkowy, szczerze podziwiam :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Anonimowy23/1/12 22:56

    Alicjo,pełen szacun.Jasteś niesamowita.

    OdpowiedzUsuń
  22. What an absolutely glorious work! Gorgeous!!

    OdpowiedzUsuń
  23. No,no, no! Fiu, fiu! Brak mi słów! ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Witaj Alicjo! Piękna ta Twoja serweta. Myślę że babcia zachwycona i dumna z takiej wnuczki. Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie hihi.

    OdpowiedzUsuń
  25. Dla mnie to dzieło jak wyhaftowanie Bitwy pod Grunwaldem :)

    OdpowiedzUsuń
  26. No chwilę człowieka nie ma w sieci, a tu takie cuda pokazują !!!

    Alicjo, czapki z głów za Twoją wytrwałość i pracowitość :o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karmelku, mrozy ostre ida!
      Trzymaj czapke, szkoda glowy! :-)

      Usuń
  27. Faktycznie: pracowity i wytrwały z Ciebie uparciuch :)
    Piękna robota! Jestem pod wrażeniem ogromu włożonej pracy i wielkością samej serwety.
    Chylę czoła!

    OdpowiedzUsuń
  28. Naprawde bardzo serdecznie dziekuje za mile slowa, komplementy i uznanie. Wlozylam w te serwetke bardzo duzo czasu i jeszcze wiecej serca :-)

    OdpowiedzUsuń
  29. Ooooooooch! i już nic więcej nie jestem w stanie powiedzieć;)

    OdpowiedzUsuń
  30. ta serweta mnie powaliła na kolana, jest cudowna :)

    OdpowiedzUsuń
  31. This tatting is sensational! Congratulations!
    Fox : )

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna każdemu, kto podzieli się swoimi wrażeniami, emocjami...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...