W listopadzie z takim pytaniem trafiła do mnie przemiła
gliwiczanka, która w podzięce przesłała mi szpulkę metalizowanych nici
zakupionych w pobliskiej sobie, "stacjonarnej" pasmanterii.
Tym samym sprawiła mi tak miłą niespodziankę, że kipiąc
radością postanowiłam podzielić się tymi przemyśleniami z wszystkimi
zainteresowanymi tematem czytelnikami.
Podkreślam, że
wszystkie zawarte tutaj opinie i oceny są zupełnie subiektywne, oparte na moich własnych,
dotychczasowych doświadczeniach z
określonymi nićmi.
Przede wszystkim warto wspomnieć, że z metalizowaną nicią
pracuje się inaczej, niż z bawełną. W mojej ocenie - z bawełną nieporównywalnie
lepiej. Ale znam panią, która frywolitkuje niemal tylko z nici metalizowanych i
nie przepada za bawełną. Tak więc to upodobanie jest kwestią indywidualną :)
Tak generalnie o
niciach metalizowanych:
- Często nici metalizowane mają tendencję do łatwego rozkręcania splotu („rozdwajania”, ale najczęściej to więcej, niż dwie "podnitki");
- Poza tym zdarza się, że są nierówne, chropowate, co bardzo
komplikuje, a czasem wręcz uniemożliwia
zaciąganie kółeczek i łuczków;
- Bywają też słabe, a w zestawieniu z nierówną powierzchnią
bardzo łatwo o zerwanie takiej nitki. Nie muszę pewnie mówić jakie to irytujące,
szczególnie w przypadku robótek frywolitkowych... ;)
- Nici metalizowane bywają też nieco elastyczne - kiedy np.
ściągamy kółeczko, to czujemy, że nić się naciąga, a potem wraca. Abo i nie
wraca – tym gorzej dla nici i naszej robótki. Niewątpliwie w przypadku
frywolitki nie jest to pożądana cecha nici;
- Poza tym nieprzyjemną cechą nici metalizowanych jest też to, że czasami metaliczna
powłoka łatwo się ściera podczas zaciągania słupków i zamiast pięknego, metalicznego
koloru robótki zostaje nam brud na palcach i poszarzała praca;
- No i ewentualne pomyłki... O ile w przypadku bawełny,
kiedy się pomylę, to przeważnie jestem w stanie ewentualnie kilka słupków
odplątać, o tyle nici metalizowanej na pewno nie. Nawet, jeżeli supełki uda się
rozplątać, to nić będzie tak powyginana, że nie będzie już wyglądać na robótce
tak estetycznie, jak nowa. Robota czeka
więc od nowa.
Uwaga dla
początkujących
Co do porad dla początkujących, to polecałabym dbanie o to,
żeby pracować nierozkręconą (nierozdwojoną) nicią. Nitki metalizowane naprawdę
łatwo się rozwarstwiają. O ile na słupkach za bardzo tego nie widać, o tyle na
pikotkach już bardzo widać. I wygląda to mało estetycznie.
Prasowanie i
usztywnianie
Przy prasowaniu robótki z nici metalizowanej trzeba być bardzo
ostrożnym, bo łatwo jest zetrzeć ten delikatny, metaliczny kolor. Dlatego
lepiej jest to robić przez tkaninę lub ręcznik papierowy. I lepiej
przykładać żelazko, niż przesuwać i trzeć. Oczywiście bez przesady, w miarę potrzeb i z wyczuciem, to
nic złego się nie stanie.
I jeszcze kwestia utwardzania.
O ile serwetek frywolitkowych bawełnianych nie utrwalam
żadnym krochmalem ani niczym innym, o tyle biżuterię z nici metalizowanych -
owszem.
Kupiłam kiedyś w którymś z marketów budowlanych bezbarwny
lakier w spray'u i nim traktuję robótkę po wyprasowaniu.
Kiedyś robiłam bez lakieru, ale takie kolczyki (zwłaszcza
większe, wiszące) po jednym użyciu wiotczały, rolowały się. Po utwardzeniu
stają się bardziej "drucikowate" i ten efekt najbardziej mi się
podoba.
Subiektywne recenzje niektórych*) testowanych przeze mnie nici
metalizowanych:
*) tylko tych, o których w mojej opinii warto w kontekście frywolitkowania wspominać
*) tylko tych, o których w mojej opinii warto w kontekście frywolitkowania wspominać
Pisałam już kiedyś na jej temat TUTAJ.
Pracowałam z tą nitką wyłącznie w rozmiarze 15.
Najkrócej rzecz ujmując – jest bardzo wydajna, dość mocna i
w miarę gładka.
Cena za 10 metrów bieżących – około 1,00 zł.
Spośród wszystkich nici metalizowanych ją właśnie
lubię najbardziej, niezależnie od koloru „metaliku”.
Ale jest to pierwsza nić metalizowana, jaką wykorzystywałam
do frywolitek, więc niewykluczone, że ta moja sympatia wynika z „prawa
pierwszej nocy” ;)
Zalety: jest dość jednolicie metalizowana, ma ładny, intensywny
połysk, kolor nie ściera się łatwo, jest mocna.
Cena za szpulkę jest
stosunkowo niska, ale…
Wady: na szpulce jest tylko 35 mb., więc cena za 10 metrów bieżących – około 2,60 zł. I jeszcze jedna, znaczna wada: poliester będący „rdzeniem”
nici bywa w kontrastowym, czarnym kolorze (np. przy pokazanej na fotce z kwiatkami miedzi). W gotowym wyrobie przebijająca czerń może mieć negatywny wpływ na jego urodę.
Grubość „na oko” podobna do DMC Diamant, ale na opakowaniu
brak informacji nt. długości nici w szpulce, jej wagi oraz składu.
Zalety: cena (podobno, 6,50 zł za szpulkę), jest
wystarczająco mocna do frywolitki, żeby się łatwo nie zrywała podczas pracy.
Wady: mniejszy jest udział metalizowanego poliestru w stosunku
do niemetalizowanego „rdzenia”. W efekcie wyrób gotowy w mniejszym stopniu daje efekt
metalowego drucika, a raczej koronki białej, pokrytej brokatem. Poza tym nitka ta jest
dość szorstka i sprężysta, co komplikuje korzystanie z niej przy frywolitkach.
Ponadto supłałam frywolitki z kilku innych nitek metalizowanych, jakie wpadły mi w ręce. Niektórych z nich w ogóle nie byłabym w stanie nazwać, bo brakowało jakichkolwiek informacji.
Ale nawet, gdybym mogła przytoczyć ich nazwę, to nie były to nici godne wyróżniania w tym miejscu.
Nici do frywolitki muszą być przede wszystkim gładkie i mocne. Ta cecha najwyraźniej jest trudna do osiągnięcia w przypadku nici metalizowanych, ponieważ najczęstszym problemem, z którym się spotykałam, było zrywanie się nitki. Słabe nitki z gruntu dyskwalifikuję do celów frywolitkowych, dlatego nawet nie będę o nich wspominać.
A jakie są Wasze doświadczenia z metalizowanymi nićmi?
Prace frywolitkowe są bardzo piękne - dla mnie pozostaję tajemnicą wykonania :) ewa
OdpowiedzUsuńSame cenne uwagi :)
OdpowiedzUsuńja jeszcze nici metalizowanych w swoim frywolitkowych próbach nie stosowałam, ale jak już nastąpi taki moment to z pewnością wrócę do tego cennego posta!
OdpowiedzUsuńNa razie to zaraziłaś mnie kręceniem;) Pozdrawiam serdecznie:)
Uwielbiam rozsiewać te wirusy :D
UsuńOdwzajemniam serdeczności!
Śliczne te kolczyki!
OdpowiedzUsuńPiękne :D
OdpowiedzUsuńCenne rady:) Piękne kolczyki.
OdpowiedzUsuńZ porad spróbuję skorzystać, kolejną próbę podejmę . Bo jak do tej pory 3 różne nici metalizowane zakupiłam, ale tylko mnie o rozstrój nerwowy przyprawiły brrr
OdpowiedzUsuńZgraynko, nie ma co się denerwować :)
UsuńNa początek polecam zawsze zaczynać od nienajcieńszych nici.
Zapewne w przypadku bawełny sama to potwierdzisz.
I w przypadku nici metalizowanych też się to sprawdza.
W pracy z metalizowanymi nićmi mam podobne odczucia jak Ty :)
OdpowiedzUsuńZa radą innej frywolitkującej koleżanki używałam dotąd tylko czeskich nici Rexana - są bardzo cieniutkie (50)i bardzo mocne. Jedyny mankament to właśnie rozwarstwianie się nitki na pikotkach ;)
Oooo... dzięki Ci, Beatko!
UsuńWiedziałam, że dziewczyny często do frywolitek używają jakichś innych jeszcze nici metalizowanych, ale nie pamiętałam nazwy.
Teraz już wiem - Rexana.
Koniecznie muszę ją wypróbować i dodać do recenzji :)
Używałam Madeiry jak Ty i wspomnianej przez Bean Rexany. Ta pierwsza jest miękka, a wyroby są mniejsze niż z tej drugiej.
OdpowiedzUsuńObie mają niestety tendencję do "rozłączania się" - zwłaszcza w pikotkach.
Mam w zapasie metalizowane nici firmy noname. Jeszcze ich nie wypróbowałam, ale jak coś, to podzielę się swoim doświadczeniem :-)
Za wszelkie uwagi dot. innych rodzajów nici będę bardzo wdzięczna :*
UsuńJeszcze jedno przyszło mi teraz do głowy.
O ile dobrze pamiętam - Ty jesteś "igłowa", a ja "czółenkowa".
To może mieć znaczenie dla funkcjonalności różnych rodzajów nici.
PS. Wiwat! Blogger okazał się łaskawy i możesz znowu dodawać komentarze? :)
Wydaje mi się, że chyba tak. Tzn jeśli chodzi o funkcjonalność. Bo igłowe słupki wychodzą ciut większe niż czółenkowe.
UsuńPs: A owszem! udało się, ale tylko dlatego, że weszłam przez FB. Z normalnej opcji nie daje się opublikować :-/
Nic z tego nie rozumiem!
Podpisuję pod postem Bean :) już dawno nic z "metalowych" nie zrobiłam, więc nawet nie pamiętam co i jak, ale w swoich zasobach mam nić Rexana :)
OdpowiedzUsuńKiedyś używałam metalizowanej muliny (bo najtaniej wychodziło). Zrobiłam naszyjnik, kolczyki i bransoletkę. Chociaż czarna nitka lekko przebijała się przez złotą, to spodobał mi się ten efekt. Zgadzam się co do tego, że bawełniane nitki są dużo bardziej przyjazne. :) I chociaż zostało mi jeszcze kilka motków tej muliny w różnych kolorach, narazie nie mam ochoty po nie sięgać. :)
OdpowiedzUsuńPięknie wykonane kolczyki dzięki za informacje na temat wyboru nici .Zakupiłam nici Madeira Metalik i Diamant próbuje supłać ale niestety nie wychodzi mi praca z tą nitką czółenkiem ,ale igłą lepiej pozdrawiam
OdpowiedzUsuń